Sam nie wiem, czy to co robię można opisać poważnie czy nie. Po zakończeniu kilku prac takich, jak ilustrowanie książki o harcerstwie (bolesne, bo przywołujące wspomnienia) czy zapisanie początków mojej znajomoci z Farelem (też bolesne, bo Kot się starzeje w straszliwie szybkim tempie) - wróciłem do radosnej głupawki: piszę "Krainę Zapomnianych Zabawek".
Bartek i Chlorofil przeszli przez ciężką dla Bartka chwilę... spotkanie z WŁASNĄ zapomnianą zabawką... i teraz szykują się do ostatecznej walki o Prawiemiśka.
Panuje obecnie TRYND do zwalczania agresji u dzieci, pacyfikowania ich małych starć i zabaw militarnych. Cele tego TRYNDu są chwalebne... ale efekt durny, co już mogę powiedzieć obserwując kilkoro znajomych dzieciaków wychowanych w ten sposób - na progu ich dorosłości.
Jak pisał kiedyś Umberto Eco na pudełku od zapałek - agresji nie da się wyeliminować z ludzkiej psychiki, natomiast łatwo można ją poddać kontroli.
Agresja tłumiona w końcu wybuchnie na oslep z ogromną siłą niszczącą. Może zniszczy przypadkową osobę pobitą z frustracji, może zniszczy rodzinę lub zwierzę tylko dlatego, że jest pod ręką... Ale na pewno pustoszy psychikę człowieka, który od dzieciństwa tłumił taką emocję. Możemy zabrać dziecku szabelkę czy plastikowy pistolecik, przerwać bójkę w piaskownicy. Z zabraniem bejsbola dresowi jest trudniej...
Uliczny zadymiarz to człowiek, któremu w dzieciństwie nie zaspokojono rozmaitych potrzeb emocjonalnych, więc ma charakter ułomny... nie do końca zdrowy. Co nie zwalnia go z odpowiedzialości za swoje czyny. Ktoś go tak uformowal.
Rzecz w tym, że bojowo nastawiony chłopiec, jeśli się poświęci trochę troski tej stronie jego charakteru - zostanie sportowcem a nie oprychem.
Kluczowe jest tu powiązanie zachowań agresywnych z etyką.
Dziecko tłumione, tłamszone i karane za agresję - wczeniej czy później w sposób niekontrolowany zbuntuje się przeciw zakazowi agresji. Bo zakaz zabaw militarnych najczęsciej jest stawiany dosć agresywnie i kategorycznie - wówczas sam w sobie jest zachowaniem militarnym i przemocą. Efekt: uczy, że silniejszy może narzucać swoją wolę słabszym.
Pół biedy, jeżeli umiemy wyeliminować militaria ze swiata dziecięcej wyobraźni bez stosowania psychicznej przemocy rodziciejskiej... chociaż wtedy temat trafi do dziecka z TV i od kolegów.
Dziecko uczone, że walczyć wolno ale po słusznej stronie - będzie rosło z nawykiem sprawdzenia, która sprawa jest słuszna. Niech się bawi w wojnę, byle robił to jako obrońca słabszych przeciw napastnikowi.
Rodzice i tak nie mają wpływu na to, co wybierze dorosły człowiek.
Można jednak od dziecka uczyć go nawyku świadomego wybierania a nie wybuchania przeciw wszystkiemu, co się nawinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz