Gdy zęby już mi się wysypią
i seplenieniem zmęcę dziąsła
oprę wygodnie się o laskę
i spojzę: gdzie ta młodość posła?
Cemu mój cas tak sybko minął?
Gdzie się podziały moje zęby?
Cemu ten wredny Swab Alzheimer
zabrał mi gładkie zdania z gęby?
Otocą mnie dwudziestolatki
ślicne, biuściate, wyrośnięte...
Wiem, ze do cegoś są dziewcyny...
ale do cego? nie pamiętam!
I siądę sobie psy kominku
jak Matuzalem i dzieciny
Będę się cicho ciesył chwilą...
w moje cterdzieste urodziny!
Wierszyk rewelacyjny!,uśmiałam się. :))
OdpowiedzUsuń