Jeden z przyjaciół powiedział mi, że Wiosnę przedstawia się boso i w sukience w kwiatki. Ciekawe, bo ja w ten posób zapamiętałem ilustrację Szancera do "Lata" Brzechwy... no i wiosna jest dla mnie raczej porą, kiedy odpływa śnieg, jest dość błotniście i raczej chłodno... aczkolwiek różne rzeczy kwitną i pączkują. W sukienkę w kwiatki się nie ubiorę... ale co szkodzi spróbować powitania wiosny dostępnymi mi metodami?
Na początku byłem trochę zdezorientowany, co uchwyciła małżonka. Lód sięgał aż do dna i nie trzeszczał nawet pod moim stukilowym cielskiem.
Ale dały się też odczuć oznaki wiosny - pola miały odpowiedni wygląd, chociaż tylko pół na pół...
Wleźliśmy oboje w całkiem zimowe miejsca.
Nie da się ukryć, że było to błąkanie się jak u Koziołka Matołka, co zreszta widać po śladach...
Ostatecznie w jednym z takich miejsc znaleźliśmy wiosnę i dowód na jej przybycie.
W tej sytuacji zrobiliśmy kilka wiosennych zdjęć.
I właśnie wtedy przyleciał pierwszy bocian.
Dzięki za odwiedziny Wujku Piotrku :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam krzepę!!!!
Dziękuję... Ale to nie krzepa... zauważ, Ty też masz fotkę boso w polu... z grabiami... To rzeczywistość.
OdpowiedzUsuń