
Na początku byłem trochę zdezorientowany, co uchwyciła małżonka. Lód sięgał aż do dna i nie trzeszczał nawet pod moim stukilowym cielskiem.

Ale dały się też odczuć oznaki wiosny - pola miały odpowiedni wygląd, chociaż tylko pół na pół...

Wleźliśmy oboje w całkiem zimowe miejsca.


Nie da się ukryć, że było to błąkanie się jak u Koziołka Matołka, co zreszta widać po śladach...

Ostatecznie w jednym z takich miejsc znaleźliśmy wiosnę i dowód na jej przybycie.

W tej sytuacji zrobiliśmy kilka wiosennych zdjęć.


I właśnie wtedy przyleciał pierwszy bocian.

Dzięki za odwiedziny Wujku Piotrku :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam krzepę!!!!
Dziękuję... Ale to nie krzepa... zauważ, Ty też masz fotkę boso w polu... z grabiami... To rzeczywistość.
OdpowiedzUsuń