piątek, 8 lipca 2011

"Różne oblicza harcerstwa" Wojciecha Śliwerskiego



"Różne oblicza harcerstwa" Wojciecha Śliwerskiego to książka dla mnie dosyć nietypowa.

Na pewno nie jestem najbardziej obiektywną osobą do jej recenzowania - po pierwsze częściowo ją ilustrowałem, po drugie byłem harcerzem w czasach, o których ona opowiada... i poznałem wiele z tych sytuacji z innej strony: z punktu widzenia czternastolatka, który w harcerstwie szukał rozmaitych rzeczy, nie koniecznie wiedząc jakich. Po latach wróciłem do własnych wspomnień... nie zawsze miłych, (bo "Różne oblicza" opowiadają o sytuacjach dobrych i złych) ale też tych najlepszych z dzieciństwa.



Przekonałem sę, że te dobre nie straciły nic a nic blasku a złe trochę smieszą.

"Różne oblicza harcerstwa" to zbiór reportaży, felietonów, czasem miniaturek literackich pozwalających dostrzec ogólny problem dzięki oderwaniu od konkretnych osób.
Powstawały na przestrzeni wielu lat, w bardzo zmiennym dla Polski o harcerstwa okresie. Dotyczą działania całej wielkiej organizacji, ale też sytuacji życiowych konkretnych ludzi. Systematyczne publikowanie ich na łamach prasy harcerskiej zakończyło się usunięciem autora z tejże prasy w czasach, kiedy właśnie zniesiono cenzurę i ogłoszono powrót do wolności. Ciekawostka osobista polega na tym, że nieco później ale w tej samej epoce pewna obrońca wolnosci i wartosci (błąd gramatyczny zamierzony) wywaliła mnie z pracy, bo "nie po to walczyłam o wolnosć, żebys ty głosował jak chcesz!". Życie pisze ciekawe scenariusze, przy okazji uczy jednak, że tzw. ponadczasowe wartosci są... ponadczasowe a po luziach podłych zostaje najwyżej trochę smrodu we wspomnieniach... o ile komukolwiek chce sie toto wąchać.



"Różne oblicza..." chwilami wydają się dosyć gorzką lekturą. Ale z powodu takich czy innych wspomnień. Po prostu to w dużej częsci zbiór materiału prasowego.
Prasa zaangażowana siłą rzeczy mówi o sprawach bolesnych i trudnych - nikt nie obeicywał, że życie będzie łatwe i przyjemne do przełknięcia.
Po latach większość trudnzch spraw odchodzi w niebyt - pytanie, czy to, co boli, również znika, czy tylko zmienia formę. Co właściwie boli harcerzy?
Ile zostanie młodego harcerza w dorosłym człowieku po latach? Czy warto się angażować? I kiedy warto?



Przemyślałem sobie te sprawy podczas pracy nad ilustracjami... i wiem, że było warto. Autor też tak uważa.



W ogóle ta ksiązka pozostawia wrażenie, że warto być harcerzem, nawet, a może przede wszystkim wtedy, kiedy to nie jest łatwe.

"Różne oblicza" przede wszystkim zostawiają wiele pytań - wbrew pozorom warto przeczytać je jak powieść obyczajową. Napisane z nerwem i dużą wrażliwością dziennikarską dotyczą przypadków minionych oglądanych poprzez ponadczasowe postawy ludzi.

Ta starannie wydana książka dzięki twardej oprawie ma szansę przetrwać na półkach przez lata. I taki jest jej sens: między innymi z tego powodu zawiera kilkaset ilustracji: reprodukcji nieistniejących już czasopism harcerskich, zdjęć ze spotkań, obozów, szkiców, rysunków satyrycznych - te ostatnie są swoistym przeglądem form polskiego rysunku prasowego na przestrzeni dwudziestu a może nawet czterdziestu lat, jeśli dodamy do tego prawie setkę współczesnych okazów Parady Opornych.

Jakie są te oblicza? Różne. Jak życie. Jak zebrane w jednym miejscu wspomnienia spraw bolesnych obok dobrych. Jak reprodukcje stron z dawnych czasopism i rysowanych na szybko szkiców obok całkiem współczesnej groteski spod znaku Parady Opornych.
Dzięki tej różnorodności można zastanowić się, czym właściwie jest harcerstwo? Grą z przyjaciółmi? Pasją? Zbiorem zasad? Ruchem społecznym? Organizacją paramilitarną podejrzewaną o rozmaite dziwne rzeczy? Czymś, co budzi w ludziach tyle dobra i zła ile mają dla siebie nawzajem?



To książka-świadectwo historyczne do przemyślenia. Niczym średniowieczna kronika pisana nie po to, żeby odnotować fakty ale aby rozliczyć się z własnym czasem.
Cenna rzecz dla lubiących refleksję.
I dla mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz