Wreszcie udało mi się doprowadzić portret Nanusi do postaci w jakiś sposób grającej z zaplanowaną stylistyką Fizyki Psa i mogę ze spokojem ducha przystąpić do ilustrowania. Ciekawe, że z własną książka certolę się jak dworzanin księcia Certoła... a przecież mam tu absolutna swobodę, co zrobię i jak.
No cóż, trudno.
Powinienem robić to tak szybko, jak szybko Nana zjada mysz upolowaną nielegalnie...
No cóż, trudno.
Powinienem robić to tak szybko, jak szybko Nana zjada mysz upolowaną nielegalnie...
Ważne, że rysowanie dla innych idzie mi szybciej. W najbliższym czasie obrysuję nową aplikację na tablet, podobną trochę do bajki o Małym Łeee!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz