czwartek, 26 marca 2015

Dużo drzew


Wyprowadziliśmy z Naną Nikona na spacer i dla kawału postanowiłem fotografować drzewa.
Kawał polega na tym, że sfotografowałem jedno drzewo. Ale za to ile miało detali...

Nie przypadkowo zostało pomnikiem przyrody. 

 
Dawno temu pewien reżyser nakręcił film pt. "Legend of white horse". Film mnie zainteresował z kilku powodów. Po pierwsze zrobiono go z mikroskopijnym budżetem i to było widać. Dalej: Kłodzko i Góry Stołowe zagrały egzotyczny kraik zagubiony diabli wiedzą gdzie. Mimo małego budżetu i całkowitego braku gwiazd film nie był nic gorszy od przeciętnego niezłego filmu fantasy. 
Fabuła była prosta i można powiedzieć: typowa. Naukowiec samotnie wychowujący syna przyjeżdża aby przygotować raport na temat koncesji górniczej. Wplątuje się w skomplikowaną sytuację lokalną, kłopoty swojej gospodyni (którą wszyscy podejrzewają o bycie czarownicą) z adoptowaną niewidomą córką i takie tam. Niewidoma dziewczyna przyjaźni się z białym koniem wędrującym samotnie po górach. Ponieważ raport zawiera negatywną opinię na temat inwestycji wydobywczych - lokalna szycha wysyła zbirów. Biały koń okazuje się jednak legendarnym smokiem i zamienia ich w drzewa itd. Niuansów i komplikacji w tej opowieści było całkiem sporo, film oglądało się przyjemnie.
Pomysłowe kostiumy i odpowiedni dobór aktorów nadał tej historyjce trochę klimatu ale prawdziwymi bohaterami były drzewa, skały i korzenie w Górach Stołowych. 
Zabawnie było na Młynówce Królewskiej w środku Krakowa znaleźć drzewo, które ma korę do złudzenia przypominającą skórę smoka z tego filmu.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz