środa, 18 marca 2015

Sarna wiosenna

Jako dzieciak zaczytywałem się w literaturze myśliwskiej, nie dlatego, żeby mi imponowało zabijanie zwierząt ale raczej dla klimatu spotkań z nimi a częściowo z braku możliwości robienia im zdjęć.
Obecnie saren jest całkiem sporo  a Misia i Nana mają talent do wypłaszania ich w teren, na którym nijak nie mogą ich dogonić. Zresztą, Nana ma za krótkie łapki a Misia ledwie- ledwie nadąża za sarnami przez chwilę. Gdyby miały choć małe szanse zrobienia im krzywdy, to pewnie bym to jakoś ukrócił. 
W każdym razie zawdzięczam im nieco nieoczekiwanych wrażeń, takich jak spotkanie przed kilkoma dniami. Sarna wybiegła tak nagle, że Dżeki (kumpel z psiej bandy) nawet nie zdążył poderwać się do biegu ze zdumienia. Gdyby nie szybki aparat i duża matryca pozwalająca na kadrowanie - pewnie nie zdążyłbym sobie tej leśnej panny obejrzeć. Nie wygląda może zbyt elegancko w tym wyliniałym zimowym futrze, ale powiedzmy sobie szczerze: która kobieta zachowa elegancję zmieniając w biegu kożuszek na letni t-shirt?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz